Powrót     Strona Główna Rodziny 
			Polskiej
Pytania dla posła do PE Witolda Tomczaka ( do wywiadu )

Ocena sytuacji polskiego i europejskiego rolnictwa

-  refleksje po dwóch latach obecności Polski w Unii Europejskiej

 

                                                                                          

                                              

Jako poseł Rzeczypospolitej Polskiej do Parlamentu Europejskiego pracuję od ponad dwóch lat w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego (AGRI). W poczuciu odpowiedzialności za rozwój polskiego i europejskiego rolnictwa przedstawiam poniżej moją wstępną ocenę unijnej Wspólnej Polityki Rolnej (WPR).

 

Unia Europejska nie uwzględnia interesów polskiego rolnictwa

 

Z pewnością Polska nie osiągnęła tego, na co liczyli optymiści. Zasadnicze decyzje odnośnie rolnictwa i wsi oraz w pozostałych obszarach zapadły zanim my polscy posłowie znaleźliśmy się w maju 2004 r. w Parlamencie Europejskim. Kluczowe decyzje, w tym przede wszystkim dotyczące skali finansowania rolnictwa zapadły w gronie starej Unii (UE-15) już w 2002 r. tj. 2 lata przed przystąpieniem Polski i pozostałych państw kandydujących do UE! Zostały one z drobnymi retuszami zapisane w Traktatach Akcesyjnych. Warunki akcesji "ustawiły" w decydującym stopniu funkcjonowanie rolnictwa tych państw, w tym polskiego nie tylko na pierwsze lata 2004-2006, ale co najmniej do 2013 r.

 

Nowe państwa członkowskie (NPC) nie otrzymały wsparcia jakie wynikałoby z celów i zasad WPR. Powstała schizofreniczna sytuacja, którą w sposób logiczny trudno zrozumieć. Biedniejsze kraje by dogonić państwa bogatsze pod względem rozwoju gospodarczego otrzymywały, otrzymują i będą otrzymywać ze wspólnego budżetu...mniejsze wsparcie finansowe! Dla zilustrowania tej unijnej "solidarności" podam tylko cztery liczby z ogromu zestawień statystycznych. Dotyczą one ogólnych wydatków unijnego budżetu na rolnictwo i rozwój wsi w przeliczeniu na hektar ziemi rolniczej w 2007 i 2013 r.

 

2007

2013

UE-10: 147,8 €/ha

UE-10: 251,5 €/ha

UE-15: 365,7 €/ha

UE-15: 327,6 €/ha

Źródło: “Perspektywa finansowa 2007-2013: Dokument Roboczy PE Nr 9 PE z 2.12.2004 r.” i “The CAP Explained”. EC DG for Agriculture, October 2004.

                                                                          

Taka dystrybucja wsparcia oznacza 10 straconych lat na budowę wspólnej Europy!

Opowieści jakimi karmiono polskie społeczeństwo, że poprawimy warunki akcesji po wejściu do Unii były po prostu nieprawdą - można zapytać tylko czy wynikało to z niewiedzy, naiwnej nadziei czy z innych przyczyn? Mogłem się o tym boleśnie przekonać w czasie dwuletniej pracy w AGRI. Jakiekolwiek próby poprawienia prawodawstwa unijnego, by w większym stopniu niż dotychczas uwzględniało interesy Polski napotykały bariery nie do pokonania. Nie pomagały jakiekolwiek argumenty, nawet najlepiej udokumentowane. Jeśli nawet znaleźliśmy poparcie dla naszych argumentów w Parlamencie (myślę o polskich posłach zasiadających w AGRI) to sprawa zawsze utknęła, albo w Komisji Europejskiej, albo w Radzie UE. Przypomnę te wydawałoby się najłatwiejsze sprawy, które Unia mogła dla Polski załatwić, a nie załatwiła. Unia nie wybroniła nas przed rosyjskim i ukraińskim emabargiem na polską żywność. Nie wybroniła nas także przed napływem tańszych i dotowanych truskawek, koncentratu soku jabłkowego czy innych owoców miękkich z państw pozaunijnych. Przykładów na przysłowiową walkę z wiatrakami jest więcej. Wystarczy, że wspomnę nasz bój o zwiększenie budżetu na 2006 r., o zmianę organizacji rynku owoców i warzyw, w tym o nagłośnioną medialnie walkę o ochronę polskich truskawek, o podwyższenie kwot mlecznych czy kwot skrobii ziemniaczanej. Jeśli już nie można było zaprzeczać liczbom wykazującym dyskryminację Polski, to używano ostatecznego argumentu - rząd polski podpisał takie warunki i nie będziemy otwierać dla Polski "puszki Pandorry". Trudno jest zrozumieć radość z dopłat bezpośrednich, które są w sposób dyskryminujący zaniżone i obecnie nie rekompensują rolnikom nawet wzrostu cen na środki produkcji. Nie mówiąc o równych szansach konkurencji.

Dla osiągnięcia większych niż dotychczas korzyści z obecności w UE niezbędna jest w Polsce współpraca wszystkich ze wszystkimi. Przede wszystkim rolników ze sobą. Mam na myśli podejmowanie wspólnych przedsięwzięć (tworzenia grup i organizacji producenckich, ożywienie starych spółdzielni), budowanie silnych i profesjonalnych reprezentacji zawodowych, współpracę z władzami lokalnymi i centralnymi itd.. Jeśli to nie nastąpi, to na rynku pozostaną tylko latyfundia!

.Na płaszczyźnie politycznej decydującą rolę odgrywa rząd. Niezależnie od opcji politycznej każdy rząd polski musi znaleźć sojuszników wśród rządów innych państw, w tym przede wszystkim wśród dużych państw starej Unii takich jak Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania czy Hiszpania. Takie są reguły gry. Jest to szalenie trudne, bo państwa te mają najczęściej odrębne interesy. Czasem jednak sprzeczne, co można wykorzystać. Rząd musi jednak określić wyraźnie priorytety i mieć bardzo dobrze przygotowane argumenty. Na różne okazje i na różne sytuacje. Często na różnego rodzaju konferencjach stawiane są Polsce zarzuty, a nasi przedstawiciele zbyt słabo ripostują. Nie zawsze uda się wygrać, ale nie można przegrywać na własne życzenie. Należy pamiętać, że rola i odpowiedzialność rządu jest w obecnym systemie decyzyjnym UE bardzo wysoka. To na forum Rady Unii Europejskiej zapadają najważniejsze decyzje. To na tym forum w największym stopniu można wygrać lub przegrać polskie interesy. W tym miejscu należy wspomnieć o relatywnie małej roli decyzyjnej Parlamentu Europejskiego - w 2005 r. na 3124 aktów prawnych jakie wydała Unia tylko w 57 z nich Parlament miał istotny wpływ na ich treść!

Pojawia się więc zasadnicze pytanie czy warto było wchodzić do Unii? Dwa lata to zbyt krótki okres do miarodajnej oceny bilansu strat i korzyści. Niemniej, można już po 2 latach zaobserwować niekorzystne zjawiska dla naszych interesów narodowych, w tym dla naszego rolnictwa. Owszem, nakłady na polskie rolnictwo istotnie wzrosły w porównaniu z okresem przedakcesyjnym i to jest element pozytywny. Tylko jakie koszty społeczne i ekonomiczne poniosła, ponosi i będzie ponosić w najbliższych latach polska wieś i polskie rolnictwo? Na te pytania trudno znaleźć optymistyczne odpowiedzi, gdy uwzględnimy wypadanie gospodarstw z rynku, trudności rolników ze zbytem ich produkcji, ceny produktów rolniczych poniżej kosztów ich produkcji, bezrobocie i apatię związaną z niepewną przyszłością... Nadzieje, że rzekomo bardziej przyjazna polityka rolna Unii Europejskiej pomoże polskim rolnikom rozwiewają się.

 

 

 

 

Wspólna Polityka Rolna UE degraduje się

 

Znaczenie rolnictwa w Unii Europejskiej od połowy lat 70-tych ubiegłego wieku spada. Świadczą o tym zmniejszające się realne wydatki na rolnictwo (rys. 1.)! Szczególnie niepokoi spadek nakładów na ten sektor po 2004 r., kiedy to Unia poszerzyła się w dużej części o kraje w których rolnictwo odgrywa istotną rolę i jednocześnie jest niedoinwestowane.

 

Rys. 1. Wydatki unijnego budżetu na rolnictwo i rozwój wsi w latach 1961-2013 w % ogólnego budżetu

 

Na podstawie: Financial Report 2002, European Union (lata 1961-2000), Sprawozdania finansowego EFOGR Rok budżetowy 2005 (lata 2001-2005) i Perspektywy finansowej 2007-2013;Dokument Roboczy PE Nr 9 PE z 2.12.2004 r..(lata 2006-2013)

 

Ponadto, w 2007 r. UE ma się poszerzyć o Rumunię i Bułgarię, gdzie rolnictwo jest jeszcze ważniejszym problemem niż w państwach, które przystąpiły w 2004 r. Interesy nowych państw członkowskich nie są więc uwzględniane w należytym stopniu. Wyraźne dyskryminowanie rolnictwa jest o tyle zaskakujące, że Unia jest największym importerem żywności na świecie. A mimo to nadal otwiera się na import z państw poza unijnych nie dbając o interesy własnych rolników i konsumentów. Głosząc chwytliwe hasła o ochronie środowiska powoduje przez swą politykę wyludnianie się wsi i degradację obszarów wiejskich. . Ocenia się, że ustępstwa Unii na forum WTO oznaczają utratę dalszych 500 000 miejsc pracy i stratę ok. 20 mld €! Wieś degraduje się, a forsowane zmiany WPR przestają odpowiadać potrzebom i możliwościom obywateli Unii

Już od dawna Wspólna Polityka Rolna nie jest wspólną, tylko lepszą dla bogatych i gorszą dla biednych. Obrazują to proste statystyki. Z subwencji WPR korzystają głównie silne międzynarodowe grupy żywnościowe takie jak producent cukru firma Tate and Lyle, która otrzymała w latach 2003 - 2004 aż 227 mln funtów (za "Guardian"), cukrownia z Tirlemont w Belgii (91 mln € w 2004 r.) czy producent masła Corman w Belgii (68,5 mln € w 2004). Z dopłat bezpośrednich,, które stanowią ok. 70% wydatków rolnych unijnego budżetu, korzyści odnosi przede wszystkim wąska grupa najbogatszych gospodarstw, posiadających najwięcej ziemi lub duże fermy zwierzęce o intensywnej produkcji, co bardziej szczegółowo przedstawię w dalszej części artykułu. Olbrzymim zagrożeniem dla przyszłości unijnego rolnictwa jest tzw. system SPS (single payment scheme) promujący oderwanie dotacji od produkcji. Jego istotą jest skierowanie większego wsparcia do tych, którzy dotychczas otrzymywali więcej - bogaci otrzymają więcej, a biedni mniej!. System ten utrwali więc istniejący podział Unii na bogatsze państwa starej i biedniejsze nowej UE. Tym samym zaprzepaszczona będzie kolejna szansa na budowę silnej Unii Europejskiej z silnym i samowystarczalnym rolnictwem!

Od pewnego czasu dyskutuje się o potrzebie zmiany obecnej polityki rolnej. Także w Parlamencie Europejskim. Osobiście jestem zwolennikiem radykalnych, a nie tylko kosmetycznych zmian WPR. Unijne rolnictwo zarządzane przez obecny system jest chore i nienaturalne. Po pierwszych sukcesach i osiągnięciu przez UE samowystarczalności obserwujemy od dłuższego czasu groźne dla nas wszystkich procesy takie jak wypadanie gospodarstw z rynku, wyludnianie się wsi, odchodzenie od naturalnych metod produkcji, zabijanie regionalnych kultur. Wbrew wielu oficjalnym deklaracjom realne mechanizmy wspierają intensywne, przemysłowe rolnictwo szkodzące zdrowiu. "Nowoczesność" oznacza przede wszystkim dążenie do zwiększenia konkurencyjności, a ta skutkuje powstawaniem ferm przemysłowych i wielkoobszarowych latyfundiów. To przecież przerabialiśmy w Polsce! Wycofaliśmy się z tego, a realna polityka UE do tego dąży. Początkowo byłem w swoich krytycznych wystąpieniach na forum PE odosobniony. W ostatnim okresie obserwuję z pewną satysfakcją, że powyższe niebezpieczne tendencje są już publicznie prezentowane przez coraz liczniejsze grono posłów z różnych państw. Dowodem na to były m.in. dyskusje, jakie odbyły się na posiedzeniach Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego (AGRI) w dniach 25.04.2006 i 12-13.07.2006 r. w Brukseli. Wielu posłów wskazywało na:

·        brak określonej wizji rolnictwa w UE,

·        jego olbrzymie obecne zagrożenia związane z liberalizacją i ustępstwami na forum Światowej Organizacji Handlu,

·        groźbę utraty bezpieczeństwa żywnościowego Unii Europejskiej, w tym przez państwa członkowskie dysponujące olbrzymim potencjałem rolnictwa

·        niesprawiedliwy rozdział środków pomiędzy rolników i poszczególne branże rolnicze,

·        wyludnianie się wsi,

·        zagrożenia dla upadku kultury europejskiej,

·        zagrożenia związane ze zdrowiem europejskich konsumentów wywołane importem produktów rolniczych, których jakości nie jesteśmy w stanie kontrolować.

 

I to już nie są salonowe dyskusje, ale jak stwierdził poseł francuski Pan Jean-Claude Martinez to światowa wojna rolnicza, w której Europa powinna się kierować dobrem producenta i rodziny w Europie oraz jakością żywności. Padły też głosy, że to co teraz obserwujemy to już koniec WPR! Niestety przeprowadzane i planowane reformy WPR tylko w minimalnym stopniu uwzględniają konieczność powstrzymania tych tendencji. Wąsko rozumiane interesy starej Unii zagrażają spójności CAŁEJ UNII EUROPEJSKIEJ, uzależniając ją strategicznie od światowych potęg rolniczych produkujących żywność na skalę masową. Nie wygramy przyszłości Europy, jeśli taka polityka będzie kontynuowana!

Wśród państw członkowskich uwidaczniają się wyraźne różnice w podejściu do reform WPR. Są wśród nich zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy dotowania i ochrony rolnictwa. Jedni chcą rezygnacji z dotowania i ochrony rolnictwa, co jest niebezpieczne dla rolnictwa europejskiego, które bez ochrony przegra na rynkach światowych. Trudno sobie wyobrazić, by wiele rozwiniętych państw poza-unijnych takich jak Norwegia, Szwajcaria, Japonia czy USA chciało zrezygnować z ochrony rolnictwa. Jeśli Unia to zrobi popełni olbrzymi błąd, grożący nieobliczalnymi skutkami dla członków UE. Inni chcą ochrony rolnictwa, ale tylko swojego, a jeszcze inni mając silny przemysł i usługi nie będą zaciekle bronić unijnego rolnictwa. Ci ostatni raczej będą skłonni otwierać rynek unijny na import z państw trzecich, gdzie intensywnie lokują swój kapitał. Rolnictwo unijne bez ochrony przegra na rynkach światowych. Trudno sobie wyobrazić, by wiele rozwiniętych państw poza-unijnych takich jak Norwegia, Szwajcaria, Japonia czy USA chciało zrezygnować z ochrony rolnictwa. Jeśli Unia to zrobi popełni olbrzymi błąd, grożący nieobliczalnymi skutkami dla członków UE. Byłby to ruch samobójczy dla europejskiego rolnictwa. Sprawa szukania partnera sprzyjającego ochronie Europejskiego Modelu Rolnictwa (jest taki model tyle, że w praktyce nie realizowany!) nie jest łatwa.

Ostatnim symptomatycznym przykładem tych złożonych zależności jest los poprawki jaką zgłosiłem do budżetu 2007. Chodziło mi o wprowadzenie górnego limitu płatności bezpośrednich w wysokości 50 000 € na tzw. beneficjenta. Te płatności stanowią najważniejszą pozycję w wydatkach WPR, absorbując ok. 70% pieniędzy z rolnego budżetu UE. Ich dystrybucja zaprzecza celom i zasadom WPR oraz celom Strategii Lizbońskiej, mówiącej o zrównoważonym rozwoju Unii Europejskiej. Głównym bowiem beneficjentem tych płatności są największe i ekonomicznie najsilniejsze gospodarstwa, których wśród ogółu 4,9 mln gospodarstw w starej UE jest tylko 83 tysięcy czyli 1,7%! Wśród 732 posłów moją poprawkę poparło jedynie 21(!) - w tej sytuacji zgłosiłem ją indywidualnie. Można zrozumieć negatywną reakcję Anglików czy Francuzów. Trudno natomiast zrozumieć reakcję niektórych Greków, Włochów czy Portugalczyków. W państwach tych duże gospodarstwa stanowią margines. Jeszcze trudniej zrozumieć....Polaków. Spośród 54 polskich posłów poparło ją tylko 19! Jedną z zasadniczych przyczyn takiej reakcji była dyscyplina panująca w największej frakcji politycznej Parlamentu Europejskiego, jaką są Chrześcijańscy Demokraci (EPP-ED). Takie są realia. Największym sojusznikiem zdrowego, europejskiego rolnictwa pozostaje więc konsument unijny, do którego powoli docierają zalety zdrowej żywności. To o tego sojusznika powinniśmy walczyć i na tym budować wspólną politykę rolną..

Innym problemem jest biurokracja, która zniechęca rolników do korzystanie ze wsparcia unijnego i spędza im sen z oczu, zabierając energię potrzebną do uprawy ziemi. To jest przecież ich główne powołanie. W Brukseli od dłuższego czasu dyskutuje się o uproszczeniu prawodawstwa i tym samym o ograniczeniu „ilości papierów”. Opór materii jest jednak duży. Jedną z przeszkód w ograniczaniu biurokracji są nadużycia. Nadużyciom sprzyja z kolei nieprecyzyjność prawa i brak kontroli. Dlatego wspomniane uproszczenia tak się ślimaczą. W nowych państwach członkowskich, w tym w Polsce jest to bardziej złożone, gdyż w większości przepisy unijne są dla tych administracji zupełną nowością, w którą muszą się "wgryzać". By uniknąć błędów i asekurując się przed odpowiedzialnością, urzędnicy tych państw są często nadgorliwi, tym bardziej, że biurokraci unijni mają nowe państwa członkowskie pod "podwójną lupą". Można mieć jedynie nadzieję, że z biegiem czasu te bariery biurokratyczne będą coraz mniej uciążliwe. Jeśli tak się nie stanie to ten balon biurokratyczny musi w końcu pęknąć. Już są notowane przypadki we Francji, że rolnicy pod wpływem stresu spowodowanego biurokracją i częstymi kontrolami zaczynają do kontrolerów...strzelać! Czyż trzeba bardziej dobitnego przykładu, że osiągamy w UE granice absurdu biurokratycznego.

Przyszłość europejskiego i polskiego rolnictwa nie rysuje się więc różowo. Funkcjonowanie poza reżimem unijnym i prowadzenie niezależnej polityki dawałoby polskiemu rolnictwu teoretycznie więcej szans. Wymagałoby jednak radykalnych zmian w podejściu naszego państwa do rolnictwa i całej gospodarki. Przez ostatnie 16 lat rolnictwo w Polsce było przez kolejne rządy niedoceniane, a wręcz dyskryminowane. Teraz jest dyskryminowane w całej UE. Ale to jest dłuższa historia, wymagająca odrębnej analizy. Pozostaje jeszcze jakaś minimalna i teoretyczna nadzieja, że zagubiona obecnie Unia "odnajdzie się" i zrezygnuje z dążeń do centralizmu i tworzenia super-państwa z dominującą pozycją kilku silnych państw. Konieczna jest bowiem rzeczywista realizacja idei solidarności, współpraca korzystna dla wszystkich państw członkowskich, z poszanowaniem ich suwerenności.

 

 

Bruksela, d. 14.09.2006 r.

Witold Tomczak

Poseł Rzeczypospolitej Polskiej

do Parlamentu Europejskiego

Członek Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi

 

 

Grupa Niepodległość/Demokracja (IND/DEM) w Parlamencie Europejskim - http://indemgroup.org - została utworzona 20.07.2005 r. Zrzesza krytyków UE, eurosceptyków i eurorealistów. Główne cele Grupy to odrzucenie Traktatu ustanawiającego konstytucję dla Europy i przeciwstawianie się wszystkim formom jej centralizacji. Wśród celów Grupy jest także promocja demokracji. W rzeczywistości, będąc jedyną Grupą w Parlamencie Europejskim, która przeciwstawia się Unijnej konstytucji, IND/DEM jest głosem milionów ludzi, którzy bez tej Grupy nie byliby w ogóle reprezentowani.

Grupa Niepodległość/Demokracja składa się z 29 członków pochodzących z 9 różnych państw: Republika Czeska (1), Dania (1), Grecja (1), Francja (3),  Irlandia (1), Holandia (2), Szwecja (3), Wielka Brytania (10) i Polska (7). Liderami Grupy s Nigel Farage (UKIP) and Jens-Peter Bonde (JuniBevægelsen- Mod Unionen).

Grupa Niepodległość/Demokracja jest otwarta na członkostwo tych, którzy są za Suwerennymi Państwami Narodowymi i uznaniem Deklaracji Narodów Zjednoczonych o Prawach Człowieka i parlamentarnej demokracji.

 

Grupa Niepodległość/Demokracja podpisuje się pod następującym politycznym programem:

  1. Odrzucenie Europejskiej Konstytucji,
  2. Nie dla europejskiego superpaństwa,
  3. Szacunek dla wartości związanych z tradycją i kulturą,
  4. Demokracja, wolność i współpraca między niepodległymi państwami,
  5. Poszanowanie odrębności narodowych  i  ich interesów: wolność głosowania.

 


Link Nasz Dziennik
Powrót
|  Aktualności  |  Prawo do życia  |  Prawda historyczna  |  Nowy wymiar heroizmu  |  Kultura  | 
|  Oświadczenia  |  Zaproszenia  |  Głos Polonii  |  Fakty o UE  |  Antypolonizm  |  Globalizm  | 
|  Temat Miesiąca  |  Poznaj Prawdę  |  Bezrobocie  |  Listy  |  Program Rodziny Polskiej  | 
|  Wybory  |  Samorządy  |  Polecamy  | 
|  Przyroda polska  |  Humor  | 
|  Religia  |  Jan Paweł II  | 
do góry