Proces

za polityczną niepoprawność?

Przed poznańskim sądem rejonowym stanęło dwóch parlamentarzystów PiS: senator Przemysław Alexandrowicz i poseł Jacek Tomczak, oskarżonych przez środowiska homoseksualne o znieważenie. Cztery lesbijki ze stowarzyszenia Lambda twierdzą, że czują się obrażone porównaniem homoseksualizmu do zoofilii i nekrofilii, jakiego ponoć przed dwoma laty mieli użyć Tomczak i Alexandrowicz podczas jednej z konferencji prasowych. Proces zaczął się kuriozalnie - jedna z kobiet wystąpiła o zmniejszenie opłat sądowych, bowiem na utrzymaniu ma... bezrobotną partnerkę.
Cztery lesbijki ze Stowarzyszenia Lambda skupiającego środowiska homoseksualne, wystąpiły do sądu z powództwem przeciwko politykom PiS: senatorowi Przemysławowi Alexandrowiczowi i posłowi Jackowi Tomczakowi, którzy w 2004 r., pełniąc funkcje poznańskich radnych, protestowali przeciwko organizowaniu w Poznaniu marszu równości.
Proces dotyczy wypowiedzi i oświadczeń polityków podczas konferencji prasowej z 7 listopada 2004 r. Alexandrowicz był wówczas przewodniczącym Rady Miasta Poznania, a Tomczak radnym. W specjalnym oświadczeniu zawierającym protest wobec decyzji prezydenta Ryszarda Grobelnego, udzielającej zgody na marsz, Alexandrowicz i Tomczak napisali m.in: "szczególny niepokój budzi użyty przez organizatorów ogólny zwrot o tzw. orientacji seksualnej. Zwrot ten sugeruje, że chodzić tu może również o promowanie takich skłonności, jak pedofilia, zoofilia czy nekrofilia". Zdaniem przedstawicielek środowisk homoseksualnych, takie twierdzenia "naruszyły ich dobra i dobra innych osób o orientacji homoseksualnej". Oskarżeni parlamentarzyści nie czują się winni znieważenia i uważają, że stali się ofiarami coraz bardziej agresywnej kampanii środowisk homoseksualnych i tzw. politycznej poprawności.

Prawo do głoszenia konserwatywnych poglądów
- Trudno mówić o winie, jeśli pomyślałem coś, co wydaje się naturalne i oczywiste, że manifestacje homoseksualne są manifestacjami propagującymi ten styl życia, co uważam za naganne, powiedziałem to i za swoje słowa jestem teraz ścigany - powiedział "Naszemu Dziennikowi" senator Przemysław Alexandrowicz.
W poniedziałek doszło do pierwszego spotkania w sądzie, tzw. rozprawy pojednawczej, na której kobiety zażądały od parlamentarzystów PiS po 30 tys. zł oraz opublikowania 6 ogłoszeń z przeprosinami w ogólnopolskich gazetach. Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia sądu doszło do niemałej sensacji - okazało się bowiem, że jedna z kobiet oskarżających posłów uzyskała zmniejszenie opłat sądowych. Lesbijka swój wniosek uzasadniała faktem, że "ma na utrzymaniu bezrobotną partnerkę". Tymczasem związek homoseksualny nie jest zalegalizowany w polskim prawie.
- Nie oceniam stanowiska wysokiego sądu w tym zakresie, sąd podjął suwerenną, niezależną decyzję, natomiast państwo jako przedstawiciele "czwartej władzy" macie prawo oceniać postępowanie sądu w tym zakresie, ja po prostu tego nie robię - powiedział "Naszemu Dziennikowi" mecenas Dariusz Szyndler, adwokat Alexandrowicza i Tomczaka.
Mimo że rozprawa pojednawcza była zamknięta dla publiczności, proces parlamentarzystów wzbudził duże emocje. Do sądu przyszła spora grupa osób chcących wyrazić w ten sposób swoje poparcie dla oskarżonych polityków prawicy. Na decyzję sądu czekali zarówno zwolennicy PiS, jak i niektórzy członkowie władz województwa wielkopolskiego.
- To sprawa wolności słowa, wolności wypowiedzi i prawa do głoszenia konserwatywnych poglądów. Tego prawa trzeba bronić, dając zarazem odpór coraz bardziej agresywnym roszczeniom środowisk lewicowych, bo może dojść do sytuacji, w której obudzimy się w państwie totalitarnym, rządzonym przez socjalistów i antyklerykałów - powiedział nam wicemarszałek województwa wielkopolskiego Przemysław Piasta, który w poniedziałek pojawił się w sądzie.
W końcu do ugody nie doszło, a sąd odroczył postępowanie do 20 marca.
Wojciech Wybranowski, Poznań

Nasz Dziennik z dnia 14 lutego 2006, Nr 38 (2448)

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20060214&id=po03.txt