Powrót     Strona Główna Rodziny 
			Polskiej
Do działu Aktualności i Fakty o UE

 

Niemcy chcą zmienić politykę rodzinną po wstrząsających

danych demograficznych

 

Zwrot w świadomości i polityce

 

Po opublikowaniu ostatnich wyników badań opinii publicznej na temat demografii w Niemczech i nastrojów w niemieckich rodzinach związanych z posiadaniem potomstwa rozgorzała w tym kraju dyskusja na temat szybkiego starzenia się społeczeństwa. Niemcy zaczynają wreszcie rozumieć, że albo zmienią swoje zapatrywania m.in. na rodzinę, albo zastąpią ich... imigranci.

 

Z opublikowanych w ostatnich dniach raportów dwóch najważniejszych niemieckich instytutów badań opinii publicznej - Allensbach i Forsa, wynika, że w Niemczech dramatycznie spada liczba urodzeń oraz że obywatele tego kraju po prostu nie chcą mieć dzieci.

 

Wstrząsające dane

 

Aż połowa pytanych kobiet i mężczyzn w RFN na pytanie o przyczyny niechęci do posiadania potomstwa odpowiedziała, że przeszkadza ono w karierze zawodowej, 39 procent stwierdziło, że boi się utraty pracy, a 34 proc. chciało dłużej wykorzystać "niezależność“. Inne wymieniane powody to: lakonicznie podawany brak właściwego partnera, ogólne wygodnictwo i strach przed ekonomicznymi trudnościami podczas wychowywania dzieci. Obecnie aż jedna trzecia kobiet w Niemczech jest bezdzietna, co jest uznawane nad Renem za rekord świata. Przeciętna wieku, w którym Niemka rodzi pierwsze dziecko, to obecnie prawie 30 lat.

 

Efektem takiego nastawienia są dramatyczne dane demograficzne. W ostatnich 40 latach liczba porodów zmalała aż o 50 proc. W roku 1964 tylko w ówczesnym RFN urodziło się 1 milion 357 tys. 304 dzieci, w 1970 r. - 1 milion 047 tys. 737, 10 lat później już tylko 865 tys. 780, a w roku 2003 (w zjednoczonych już Niemczech) jedynie 706 tysięcy.

Dodać tu należy, że temu niebezpiecznemu zjawisku towarzyszy wzrost liczby zabijanych poczętych dzieci poprzez tzw. aborcję.

 

Zaniepokojona nawet lewica

 

Tak duży ujemny przyrost naturalny - zdaniem większości ekonomistów - będzie miał katastrofalne skutki społeczne i gospodarcze. Już dzisiaj brakuje pieniędzy w niektórych kasach emerytalnych. Do ogólnej dyskusji na ten temat dołączyli również politycy, i to zarówno z koalicji rządowej, jak i opozycji.

Zaniepokojenie tym zjawiskiem wyraziła także minister do spraw rodziny Renate Schmidt (SPD). To się może bardzo źle skończyć dla nas wszystkich - ostrzegła Schmidt i zapowiedziała zmiany w stanowisku rządu w tej sprawie. Dodała, że nie może być dłużej tak, że w Niemczech rodziny odnoszą wrażenie, iż dzieci w tutejszym społeczeństwie są niemile widziane.

Zmianę swojego programu w kwestii modelu rodziny zapowiada też opozycja. Angela Merkel (szefowa CDU) stwierdziła, że jej partia musi zmienić swój program dotyczący modelu rodziny tak, aby w tym kraju ponownie zapanował pozytywny klimat dla wielodzietnej rodziny.

 

Potrzebna zmiana nastawienia

 

W RFN rodziców najbardziej martwi nieprzyjazna dla dzieci atmosfera w niemieckiej społeczności. Politycy wszystkich ugrupowań apelują do społeczeństwa, do pozarządowych organizacji, związków zawodowych, pracodawców o szeroko pojęte porozumienie w sprawie poprawy ogólnej atmosfery dla innego niż obowiązuje obecnie modelu rodziny, czyli rodziny z wieloma dziećmi.

Wyniki badań niemieckich instytutów potwierdzają, że jedyną nadzieją Niemców na długofalowe utrzymanie drogich systemów zabezpieczeń społecznych i emerytalnych jest albo zwiększenie napływu imigrantów, albo znaczny i szybki przyrost demograficzny.

Waldemar Maszewski,

Hamburg

 

 

Nasz Dziennik z 19 stycznia 2005

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=sw&dat=20050119&id=sw65.txt


Link Nasz Dziennik
Powrót
|  Aktualności  |  Prawo do życia  |  Prawda historyczna  |  Nowy wymiar heroizmu  |  Kultura  | 
|  Oświadczenia  |  Zaproszenia  |  Głos Polonii  |  Fakty o UE  |  Antypolonizm  |  Globalizm  | 
|  Temat Miesiąca  |  Poznaj Prawdę  |  Bezrobocie  |  Listy  |  Program Rodziny Polskiej  | 
|  Wybory  |  Samorządy  |  Polecamy  | 
|  Przyroda polska  |  Humor  | 
|  Religia  |  Jan Paweł II  | 
do góry