Piotr Jaroszyński
Reforma edukacji, czyli likwidacja 1000 szkół na 3 tysiąclecie
Polska pogańska nie znała szkół. Dopiero wraz z przyjęciem chrześcijaństwa pojawiły się szkoły: biskupie, czyli katedralne oraz szkoły klasztorne. W drugiej połowie XIII wieku sieć szkół zaczęła powiększać się o szkoły parafialne, którym przyświecała dewiza: „Pro honore ecclesiarum et ad laudem divinam” – „Dla czci Kościoła i na chwałę Bożą”. „Niebawem [czyli wiek później], jak pisze Aleksander Bruckner, nie było miasta i miasteczka bez szkoły lub szkółki, a w końcu i wiejskie parafie bez nich nie zawsze się obywały […] i co do jakości nauki rosły wymagania”. Były więc szkoły w miastach, miasteczkach i w parafiach. Choć początkowo szkoły miały kształcić tylko przyszłych duchownych, to stosunkowo szybko szkolnictwo objęło wszystkich garnących się do wiedzy.
Już 12 maja roku 1364 Kazimierz Wielki – za zgodą papieża Urbana V - wystawił dyplom założenia Uniwersytetu w Krakowie, choć bez wydziału teologicznego. Wydział ten zostanie otworzony dzięki staraniom św. królowej Jadwigi oraz Władysława Jagiełły. 26 lipca 1400 roku król Władysław Jagiełło wydaje dokument dotyczący zreformowanego Uniwersytetu, w którym król powtarza za swoim poprzednikiem, Kazimierzem Wielkim: „Niech więc tam będzie nauk przemożnych perła, aby wydawała męże dojrzałością rady znakomite, ozdobą cnót świetne i w różnych umiejętnościach biegłe. Niechaj otworzy się orzeźwiające źródło nauk, z którego pełności niech czerpią wszyscy, naukami napoić się pragnący.”
Wiemy, że królowa na tak wielki cel przeznaczyła nawet swoją osobistą biżuterię. A król wiedział, po co został królem: „Dlatego zaiste za zrządzeniem Najwyższej potęgi rozlicznych ziem dostąpiliśmy panowania i królestwa polskiego otrzymaliśmy koronę, abyśmy je blaskiem uczonych osób oświecili, ich naukami jego niedostatki i cienie usunęli, z innymi krajami je zrównali.” Cóż za piękne słowa: dostąpić panowania, aby oświecić je blaskiem ludzi wykształconych.
Różnie potem toczyły się dzieje polskiego szkolnictwa. Szczególnie ciężka była druga połowa wieku XVII, gdy Polska tocząc dziesiątki wyniszczających wojen podupadła materialnie i duchowo, upadały też szkoły w miasteczkach i wsiach. Jednak prężność zakonu jezuitów, a później pijarów pozwoliło na ocalenie szkół. W drugiej połowie wieku XVIII zakon jezuitów został rozwiązany, co groziło rozpadem całego szkolnictwa; na szczęście powołana została Komisja Edukacji Narodowej, dzięki której system szkolny został uratowany. Niestety, rozpoczęły się rozbiory Polski, a wraz z nimi utrata niepodległości. Zaborcy wyniszczając nasz kraj zabrali się też za niszczenie narodu: co gorliwszych patriotów zamykano do więzień, wysyłano na Syberię, albo zabijano. Pod specjalnym nadzorem znalazły się szkoły, przestawały być miejscem wychowania młodych Polaków, lecz stały się systematycznym narzędziem rusyfikacji i germanizacji. Represje przybierały ostrzejszy wymiar po upadku powstań, aż wreszcie w polskiej szkole mowa polska była zakazana, nawet pacierza nie wolno było mówić po polsku.
Obok programowego wynaradawiania Polaków w szkołach, posługiwano się najprostszą formą represji wobec młodego pokolenia, jakim było po prostu zamykanie szkół. Gdy czyta się spisy szkół zamykanych przez carat, to daje to wyobrażenie, jak bardzo potrzeba szkół wpisana była w naszą kulturę. I tak np. w maju 1832 r. rząd carski tylko na Rusi zlikwidował ok. 200 szkół parafialnych. Zamykano też dziesiątki szkół średnich utrzymywanych staraniem takich zakonów jak Bazylianie, Bernardyni, Dominikanie, Franciszkanie, Jezuici, Karmelici i in. Zamykanie szkół to była specjalność zaborców.
Jakież więc budzić musi zdumienie fakt, że dziś u progu XXI wieku w niepodległej Polsce najbardziej niedofinansowaną sferą naszego życia jest nauka i edukacja. Na naukę z budżetu przeznaczono tylko 0,46 % Produktu Krajowego Brutto (PKB), natomiast na oświatę jeszcze mniej, bo 0,35% PKB. Wielokrotnie mniej niż tego wymagają nasze potrzeby, nasza polska i chrześcijańska tradycja, średnia europejska, ale również znacznie mniej niż w latach komunizmu! Na konsekwencje nie trzeba będzie długo czekać, już je widzimy: w Polsce przeprowadza się obecnie likwidację ok. 1000 szkół! Rządzących opanowała jakaś mania samobójcza, postanowili pozabijać polskie szkoły, wbrew dzieciom, wbrew rodzicom, wbrew Narodowi. W tym dziele lewica i prawica podały sobie ręce, tak jakby jednych i drugich pokąsał jakiś eurowirus.
Kto znajdzie szczepionkę przeciwko takiemu umysłowemu zaćmieniu? Zamkniemy 1000 szkół na 3 tysiąclecie – oto nowe hasło zjednoczonych sił postępu.
Jeżeli upadną polskie szkoły, nie doczekamy się pokolenia, które tak naprawdę „wyprowadzi nas z domu niewoli”. Niewolnicy będą rodzić niewolników. Dlatego dołóżmy wszelkich starań, aby szkół było nie coraz mniej, ale coraz więcej, i aby były to szkoły w całym duchu polskie.
Stowarzyszenie Rodzina Polska www.rodzinapolska.pl