Powrót     Strona Główna Rodziny 
			Polskiej
Nie milkną głosy oburzenia na zbrodniczy projekt ustawy zaprezentowany kilka tygodni temu przez byłą senator SLD Marię Szyszkowską

Radio Maryja głosem Polaków

Czwarta Rzeczpospolita rodzi się w Toruniu

 

Polska stoi przed wielką szansą. Nową Polskę budować mogą wszyscy, którzy są gotowi z mocą uderzyć w mafijne układy. Nie pora, aby rodacy wypominali sobie nawzajem złośliwości i drobne utarczki. Każdy, kto nie okopał się w szańcach Trzeciej Rzeczypospolitej, niech stanie na hasło płynące z Radia Maryja.

 

Po czyjej stronie jest Lech Wałęsa?

 

Niemal od początku Wielkiego Postu obserwujemy kolejne ataki na Radio Maryja i jego założyciela. Początkowo przez chwilę mogło się to wydać absurdem, ale szybko się okazało, że te ataki - paradoksalnie - są wyrazem czyjejś bezsilności. Można je nawet uznać za powód do radości. Być znieważanym za wyświadczone dobro to zawsze powód do radości (przynajmniej dla chrześcijanina), a w tym wypadku dołącza się do niej satysfakcja z sukcesu sprawy polskiej. Sukcesem jest desperacja sił Okrągłego Stołu. Demiurgowie PRL-bis zadziałali z premedytacją, wykorzystując byłego prezydenta do nagonki na największe niezależne medium w Polsce. Dlaczego to zrobili? I z jakim skutkiem?

 

Lech Wałęsa już się chyba wycofuje z walki. Najpierw nakrzyczał, potem wybaczył. Było, minęło... Czy minęło? Oby. Niezrozumiały był to atak. Nie jest zrozumiałe, że stara się odebrać wolność człowiek, który się reklamuje jako ten, który walczył o wolność. Któż jak nie on w 1990 roku zapobiegł stworzeniu w miejsce zgasłej PZPR nowej monopartii, tym razem już nie czerwonej, tylko różowej? Jej lider, Adam Michnik, przed paroma miesiącami okrężną drogą, przez szwajcarskie Davos, odszedł z polskiego panteonu, ale i on sam, i jego niewidzialna partia odgrywają nadal niszczycielską rolę w polskim życiu publicznym. Zwano go wiceprezydentem. Oto teraz prezydent jest obiektem słusznego zainteresowania śledczych, a "wiceprezydent" ukrywa się nawet przed fotoreporterami... Dlaczego ucieka? Czyżby tak panicznie bał się rozszyfrowania, kto jest ojcem chrzestnym mafijnego układu?

 

Wróćmy do roku 1990. Dzięki Wałęsie partia Michnika nie stała się monopartią. Ale - co charakterystyczne - na początku lat 90. dzisiejsi promotorzy Lecha Wałęsy, tak usłużnie oddający mu łamy do ataków na Radio Maryja, przedstawiali go jako czarnego luda, wariata z siekierą, śmiertelne zagrożenie dla demokracji. Co się stało? Dlaczego dawni wrogowie dziś są sprzymierzeńcami? Korzenie tego układu tkwią jeszcze głębiej. W "Bitwie o Polskę", a wcześniej w "Interpelacjach" pisałem o znamiennym zebraniu u Mieczysława F. Rakowskiego w 1988 roku, tuż przed Okrągłym Stołem. Spotkali się tam "reformatorzy partyjni" z "lewicą laicką". Mimo pozornych różnic doszło jednak do porozumienia... Obie grupy uznały bowiem zgodnie, że największym zagrożeniem dla nich jest odradzający się "syndrom endecko-chadecki". Dzieje III Rzeczypospolitej to walka "oświeconych" z tym "syndromem".

 

Antena dla dyskryminowanych

 

Jako prezydent Wałęsa się zagubił. Wsparł "lewą nogę" i pomógł spiskowcom obalającym patriotyczny rząd. Jego niedawne wypowiedzi przeciwko Radiu Maryja czynią go wręcz rzecznikiem stronnictwa "oświeconych". Kiedy zaczęły się nowe ataki na Radio Maryja? Zauważmy, że po długim okresie ciszy gromy odezwały się, kiedy obrońcy postkomunizmu zorientowali się, iż nowa polska siła kiełkuje właśnie wśród tych, których media głównego nurtu skazały na wieloletnie milczenie. Radio Maryja, "Nasz Dziennik" i TV TRWAM są tymi mediami, które w imię pluralizmu dopuszczają do głosu liderów i ekspertów wolnej Polski. Przeciwnicy mówią o jednostronności Radia Maryja. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Właśnie jego pluralizm, jego otwartość na opinie niezgodne z polityczną poprawnością postkomunistycznej elity wytworzonej przez peerelowski układ są solą w oku obrońców zła. Dlatego zimą 2004/2005, kiedy okrągłostołowy układ w zasadzie się rozsypał, toruńska rozgłośnia stała się najgroźniejszym wrogiem ludzi, których zadaniem jest jego odbudowa. Tak oto obiektywny nadawca społeczny stał się stroną w konflikcie. Czasem tak bywa...

 

Oto nawet podjudzana przez "Gazetę Wyborczą" Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ośmieliła się wbrew oczywistym faktom stwierdzić, że Radio Maryja nie spełnia warunków koncesji. KRRiT nie podjęła akcji na podstawie fałszywego donosu, ale zachowała się dialektycznie: Panu Bogu świeczkę, ale i diabłu ogarek. W swoim komunikacie uznała bowiem, że nie ma podstaw do odebrania rozgłośni statusu nadawcy społecznego, lecz nie omieszkała skrytykować niepoprawnych politycznie wypowiedzi gości audycji radiowych.

 

Trzeba naprawdę akrobacji, aby wykazać, że Radio Maryja nadużywa swego statusu. Któż bowiem poza Radiem Maryja w trosce o interes 38 milionów Polaków wszystkich wyznań i światopoglądów wskazuje rzetelnie opcje narodowej strategii i szanse Ojczyzny? Czy naprawdę wszyscy inni wielcy nadawcy i wszystkie wysokonakładowe pisma oddają głos Polakom, którzy mówią o lepszej, niepodległej Polsce?

 

Członkowie Rady mogą lubić Radio Maryja albo nie. Ale są granice hucpy. Przecież atak na Radio jest atakiem na wolność słowa, na Konstytucję! Czego byśmy nie powiedzieli o obowiązującej obecnie bardzo złej Konstytucji, jej artykuł 14 stoi na straży wolności prasy. Aż tak daleko to grono na razie się jeszcze nie posunęło.

 

Chodzi o Polskę

 

Dla każdego obserwatora polskiego życia kościelnego od początku było jasne, że do nagonki na Radio Maryja nie da się włączyć żaden autorytet katolicki, może z wyjątkiem tego czy innego odosobnionego dostojnika, który utrzymuje bliskie relacje z wpływowymi dziennikarzami. Można spytać, po co organ Michnika się kompromitował, próbując wymusić na Konferencji Episkopatu Polski debatę nad tematem, którego nie było w porządku obrad. Oto specjaliści od wyrafinowanej walki z Kościołem znowu chcieli posłużyć się katolikami przeciw katolikom. Ileż razy to się już nie udało! Ile razy można próbować tych samych sztuczek? Ale jeśli założona przez ojca chrzestnego postkomunistycznego układu gazeta chce się na każdym kroku kompromitować, na zdrowie, niech się kompromituje. Ponoć mamy wolność słowa. Na szczęście wysiłki Michnika i jego akolitów niewiele dadzą. Oszczerstwa i nachalne kłamstwa mogą narobić szumu medialnego, ale niekoniecznie przekonać. Setki tysięcy Polaków kupują komercyjne gazety dla ogłoszeń i serwisów, a nie z miłości do antykatolickich fobii i rozmaitych natrętnych ideologii.

 

Można ku przestrodze przypomnieć, że kiedy w 1991 roku Adam Michnik swoim dziennikarzom niemalże wprost, we właściwy sobie emocjonalny sposób nakazał głosowanie na swoją ulubioną partię, pracownicy "Gazety Wyborczej" - zdawać by się mogło gwardziści "wiceprezydenta" - na przekór zagłosowali na kogokolwiek, byle nie na wskazanych kandydatów. Czy "wiceprezydent" zapomniał o tej nauczce?

 

Intrygi "anonimowego centrum" wyspecjalizowanego w dywersji wśród katolików nie powstrzymają narodzin IV Rzeczypospolitej. Radio Maryja, "Nasz Dziennik" i telewizja TRWAM, matecznik polskości przy ul. Żwirki i Wigury w Toruniu i w warszawskim Rembertowie, swoją odwagą i troską o Polskę przyczyniły się już walnie do niedalekiego zwycięstwa nad układami Okrągłego Stołu. Zwycięstwo jest blisko. Blisko jest Nowa Polska.

 

Z obserwatorium politycznego widać wyraźnie, że wyłania się nowa elita, która - niezależnie od opcji światopoglądowych - może odbudować prawdziwą Polskę. Wymaga to trudu i czasu, ale nie bądźmy pesymistami. Wierzę, że politycy tworzący nową elitę nie zniweczą tej szansy nieprzemyślanymi reakcjami, bratobójczymi atakami. W polityce uczestniczą działacze różnych partii i to jest naturalne. Ja należę do Ligi Polskich Rodzin. Jeśli jednak wolno sięgnąć po osobiste doświadczenie, zauważę, że prawie codziennie - jako przewodniczący Rady Warszawy - muszę szukać ponadpartyjnej zgody, poszukując najlepszych dla stolicy rozwiązań. Przyznaję z bólem, że nie zawsze to się udaje. W życiu politycznym nieraz zdarza się, że interes partyjny myli się z dobrem wspólnym.

 

W skali ogólnopolskiej potrzebujemy natychmiast szerszej zgody wszystkich, którzy nie wpisują się w strategię "oświeconych" oraz nie odpowiadają za postkomunistyczną niesuwerenność, agenturę, mafię i korupcję. Codziennie prasa ujawnia nowe nazwiska "budowniczych PRL-bis". Co i rusz jakiś przesłuchiwany prominent wskazuje, kto jeszcze wyciągał rękę po łapówki. Ale przecież Naród się nie skorumpował. Przecież znajdzie się dość ludzi, którzy do tego zła ręki nie przyłożyli. Większość Polaków nie uczestniczyła w republice kolesiów. Teraz przyszedł czas, aby Polacy uwierzyli w szansę, jaką jest IV Rzeczpospolita. Bo nie chodzi - jak kłamliwie sugeruje "Gazeta Wyborcza" - o "partię Radia Maryja". Chodzi o Polskę.

Jan Maria Jackowski

 

Nasz Dziennik z 24 marca 2005

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20050324&id=my11.txt

 


Link Nasz Dziennik
Powrót
|  Aktualności  |  Prawo do życia  |  Prawda historyczna  |  Nowy wymiar heroizmu  |  Kultura  | 
|  Oświadczenia  |  Zaproszenia  |  Głos Polonii  |  Fakty o UE  |  Antypolonizm  |  Globalizm  | 
|  Temat Miesiąca  |  Poznaj Prawdę  |  Bezrobocie  |  Listy  |  Program Rodziny Polskiej  | 
|  Wybory  |  Samorządy  |  Polecamy  | 
|  Przyroda polska  |  Humor  | 
|  Religia  |  Jan Paweł II  | 
do góry